PDC
Złote czasy darta przed nami? Sezon pod znakiem pięknych historii
Finał ostatnich mistrzostw świata miał być początkiem okresu, w którym Littler i Humphries są ponad wszystkimi i będą między sobą rozstrzygać kwestie tytułów. Choć nadal są faworytami różnego rodzaju turniejów, pojawia się cała rzesza innych zawodników, którzy mają chrapkę na tytuły i je zdobywają. To, wraz z połączeniem tego, co wyprawia Luke Littler i jakie to generuje liczby w mediach społecznościowych, tworzy pytanie – czy dart wkroczy jeszcze bardziej na salony?
Samą dyscyplinę można określić jako jeden wielki serial ze zmieniającą się fabułą. Raz jedni są na pierwszym planie, inni bardziej w cieniu, poziom jednego odcinka jest lepszy niż wcześniejszego. Piękno obecnego stanu polega na tym, że bohaterowie zmieniają się z odcinka na odcinek. Oczywiście można powiedzieć, że ten trend panuje od długiego czasu, ale w tym roku mamy co turniej innego zwycięzcę. Osiem podłogówek = ośmiu zwycięzców, pięć European Tourów = czterech zwycięzców. To jeden z wielu pozytywów tego sezonu.
ŚWIETNY POZIOM FINAŁÓW
Takowe nie będą zawsze. Może się przydarzyć i pewnie się wydarzy finał jednostronny, w którym obaj zawodnicy będą daleko od najlepszej gry. Jednak dotychczasowy przebieg decydujących spotkań zarówno telewizyjnych, jak i w większości protourowych obfitował w bardzo dobrą grę, a jeśli takowej trochę brakowało, były emocje związane z równym wynikiem do ostatnich legów. To bardzo ważne w kontekście tego, że zazwyczaj zapamiętuje się to, co na końcu, a takie bitwy jak Littlera z Crossem w European Tourze czy Van den Bergha z Humphriesem w UK Open są wisienką na torcie kilkudniowych zmagań.
FANTASTYCZNE HISTORIE I POWROTY NA SZCZYT
Martin Schindler świętujący wiktorię przed własną publicznością w Riesie, rytuały Dimitriego Van den Bergha przed publicznością w Minehead, premierowy tytuł Stephena Buntinga na scenie w PDC. Trochę tych historii 2024 rok napisał, a jeszcze bez większych rankingowych zdobyczy są takie tuzy jak Michael van Gerwen, Michael Smith czy Gerwyn Price. Przy okazji dotychczasowych zwycięzców niemal zawsze jest napisana jakaś historia. Nawet jak weźmiemy na tapet zeszły rok, długo czekaliśmy na sensacyjnego triumfatora European Touru. Teraz mamy już takowe w postaci Schindlera i Andersona, mimo, że ich gra wskazywała na to, że są gotowi do dochodzenia do dalekich faz, to nadal gracze spoza najlepszej dwudziestki rankingu światowego.
LITTLER – NADAL GENIALNY, ALE DA SIĘ GO REGULARNIE POKONYWAĆ
Obawiano się na początku roku, że Littler pełnym ogniem ruszy po kolejne tytuły i mało kto będzie w stanie z nim rywalizować. Co prawda bardzo często trzeba wchodzić na bardzo wysokie rejestry, by mieć możliwość z nim wygrać, ale jest to możliwe. Sama obecność The Nuke’a, można odnieść wrażenie, wpływa bardzo dobrze na to, co się dzieje w tourze. Wprowadziła też świeżość oraz zaciekawienie tym, jak kolejne nazwiska z czołówki będą wypadać w bezpośredniej konfrontacji z 17-latkiem. Kwestią czasu jest to, kiedy Littler zdobędzie mistrzowski skalp na wielkiej scenie, ale odnotujmy — nawet kiedy sam Anglik gra świetnie, można go pokonać i to częściej niż się mogłoby wydawać.
HUMPHRIES-VAN GERWEN-LITTLER
Wokół tej trójki dzieje się zdecydowanie najwięcej. Odpowiedniego napięcia w pojedynkach Littlera zarówno z Humphriesem, jak i z MvG nie brakuje. Mistrz świata przełamał co prawda serię porażek z młodszym rywalem, ale nadal ich starcia wiszą na rozstrzygnięciu jednego, góra dwóch legów, będąc przy tym świetnymi widowiskami. Nie zawsze to gwarantują nam potyczki Mighty Mike’a z aktualnym wicemistrzem świata, o czym świadczy mała liczba średnich 100+, choć otoczka buduje syndrom oczekiwania na to, co tym razem się wydarzy w ich bezpośrednim meczu. Mniejsze emocje generują spotkania Humphriesa z Holendrem, choć w ostatnich miesiącach też sporo między nimi się podziało. Kilka razy spotykali się w dalekich fazach turniejów, chociażby półfinał zeszłorocznego World Series of Darts Finals zakończony triumfem światowej dwójki po deciderze, czy genialna pogoń Cool Hand Luke’a w finale Players Championship Finals.
Mimo że w czołowej trójce rankingu PDC Order of Merit są Humphries, van Gerwen i Smith, to wydarzenia wokół trójki Humphries-van Gerwen-Littler zdają się wydawać obecnie najważniejszym punktem w świecie darta i tym, co będzie elektryzować fanów w najbliższych miesiącach. Dopóki Littler nie będzie rozstawiany, istnieje spora szansa, że będzie mógł trafić na któregoś z rywali w stosunkowo wczesnej fazie turnieju. Jeśli van Gerwen zakwalifikuje się do play-offów Premier League, to najprawdopodobniej zagra z którymś z Anglików w półfinale, więc na bitwę na dłuższym dystansie legowym być może nie trzeba będzie długo czekać.
Reasumując — przyszłość darta rysuje się w bardzo kolorowych barwach. Na horyzoncie mamy, chociażby World Matchplay z takimi nierozstawionymi nazwiskami jak Littler, Rock, Anderson, Searle czy van Veen. Mamy najlepszego mistrza świata od lat, mamy nastoletnią sensację wykręcającą potężne zainteresowanie medialne, mamy PDC odwiedzającą kolejne zakątki Europy i świata. Dodając to do tego, na jakim poziomie aktualnie rywalizuje ścisła czołówka, mamy potencjał na zainteresowanie sportem, które w najbliższych miesiącach można zmaksymalizować. I oby to się udało.