Newsy
Rozkojarzenie Evansa i… problem z wyrzutem lotki. “Nigdy czegoś takiego nie miałem”
Ricky Evans zameldował się w drugiej rundzie mistrzostw świata. W trakcie pomeczowej konferencji prasowej przyznał, że zbyt często analizuje wszystko, co dzieje się przy tarczy i za mocno skupia uwagę na tym, co dzieje się na trybunach. Po raz kolejny zadeklarował, że wierzy w zostanie mistrzem świata i zapewnił, że w przyszłym roku wygra w końcu turniej z cyklu Pro Tour.
Ricky Evans po raz szósty z rzędu wygrał mecz w pierwszej rundzie MŚ, pokonując 3:2 Gordona Mathersa. Tym razem jednak zwycięstwo okupione było dużym wysiłkiem, co przyznał sam zainteresowany. – To trochę dziwne, bo nigdy nie czułem się bardziej wyczerpany niż schodząc ze sceny dzisiaj. I wygrałem. Nie rozumiem jak, ale jestem w kolejnej rundzie. Nie mogę tak grać – podsumował swoją postawę The Rapid po czym dodał: – Nie chciałem zawieść siebie. Jestem idiotą i czasem za dużo analizuję, będąc przy tarczy i obserwując rywala, co wpływa na moją grę.
Drżący kciuk ulubieńca kibiców
Anglik przyznał, że miał problem z… uchwytem lotki w trakcie meczu. – Nie traktujcie tego jak wymówkę, ale nigdy czegoś takiego nie miałem. Przy rzucie drżał mi kciuk. Nie rozumiem tego, może to kwestia zbyt wielkiej presji, którą sobie narzucam. Gram w darta od 27 lat i zawsze kciuk przesuwał się płynnie. Kiedy zaczynasz myśleć o tym, czujesz, że to się zdarzy ponownie i tak właśnie jest. Potem znowu i nakręca się cała spirala – podsumował Evans.
Rapid podkreślił, że gra w Ally Pally sprawia mu ogromną radość, a skandujący jego nazwisko kibice cały czas wzbudzają w nim ekscytację. – To coś niesamowitego. Widzowie w hali krzyczą “Ricky Evans”, “Ricky Evans”, chociaż nie wygrałem dosłownie nic. Nie mam tytułów, nie mam na koncie dużych finałów. Sam śpiewam z kibicami starając się dodać sobie motywacji. Dlaczego oni skandują moje nazwisko? Może uważają, że jestem jednym z nich. Powinienem coś wygrać – jakiś tytuł w Pro Tourze. A może zwyciężę tutaj. Przebrnę przez turniej na słabych średnich i wygram to – skomentował z uśmiechem Evans.
– Słyszę wszystko co dzieje się na trybunach – kontynuował Rapid – słyszałem nawet jak przy jednym ze stolików dyskutowali o meczu Arsenalu i że ktoś tam strzelił hat-tricka (EFL Cup, Arsenal-Crystal Palace 3:2, hat-trick Gabriela Jesusa – przyp. red.). Co się dzieje? Słucham ich zamiast skoncentrować się na grze. Mówiłem to już kilkukrotnie, że gdybym nie był graczem, siedziałbym z kibicami na widowni i może to jest powód, dla którego tak mnie wspierają.
Chizzy vs. Rapid
W kolejnym meczu rywalem Evansa będzie Dave Chisnall, którego forma w meczach na scenie ostatnio nie jest najwyższa. Czy w związku z tym czuć będzie mniejszą presję i większą pewność siebie? – On może, znając moje szczęście, zagrać na średniej 115 i na średniej 84. Mogę zagrać bardzo dobry mecz, a i tak może to nie wystarczyć. To będzie zupełnie inny pojedynek. Jeśli zagram dobrze, mam szansę go wygrać. On pewnie teraz śmieje się, oglądając mnie mówiącego te słowa. Jest jednym z moich ulubionych graczy do oglądania i spędzania czasu na tourze, ale muszę o tym zapomnieć. Tak samo miałem z Aspinallem w zeszłym roku. Musisz skupić się na swojej robocie, bo chcesz komuś zrujnować święta, w przeciwnym razie ktoś zrujnuje święta tobie.
W poszukiwaniu pierwszego triumfu w Pro Tourze
Sezon 2024 przyniósł Anglikowi półfinał UK Open. Potem nie nawiązał jednak do tego sukcesu. – Myślałem, że to będzie kolejny ważny krok w mojej karierze i że przyjdą po nim zwycięstwa w Pro Tourze. To się jednak nie stało. Wchodziłem na Players Championship i myślałem kto zagra dobrze, kto mnie pokona, zamiast mówić sobie, że pokonam każdego, nie ważne z kim przyjdzie mi grać. Przestań patrzeć na rankingu, po prostu graj w darta – zaapelował do siebie The Rapid.
Temat dalszych kroków w karierze zainteresował dziennikarzy. – Każdego roku mówię to samo. Chcę wygrać turniej w Pro Tourze. Nie czuję presji w początkowej fazie turniejów. Presja pojawia się w okolicy ćwierćfinału. Myślę sobie, że to może być ten dzień. Jest pewnie około 12-15 zawodników, którzy mają kartę zawodniczą dłużej niż ja, ale oni coś wygrali, a ja dotychczas nie. Mam dość bycia drugim i nie chcę być tylko gościem od fajnych “walk-onów”. Jeśli wygram coś w telewizji – znikną blokady. Wtedy będę w stanie dokonać czegoś więcej.
Evans jest przekonany, że same umiejętności jakie posiada pretendują go do bycia w czołówce. – Patrząc tylko na umiejętności, zdecydowanie jestem w najlepszej szesnastce na świecie. Ale jest duża grupa, która lepiej radzi sobie na scenie, jest bardziej profesjonalna w tym co robi, także poza tarczą. Dlatego muszę to udowodnić. Cały czas wierzę, że zostanę kiedyś mistrzem świata. Nie jeździłbym na wszystkie turnieje do Wigan czy Leicester, gdybym w to nie wierzył – stwierdził Evans, po czym dodał: – Wciąż mam wiele rzeczy do zrobienia, aby grać jeszcze lepiej, ale nie ma jednej recepty, która działałaby na wszystkich zawodników. Powiecie mi co to jest, to zapłacę wam dobre pieniądze. Jeśli dalej będę pozytywnie nastawiony i zrzucę brzuch, co mam w planach na przyszły rok, to kto wie. Mówiłem to za każdym razem tutaj – w przyszłym roku wygram turniej Pro Tour. Tym razem zapiszcie to!