Newsy
Stres nie sparaliżował Doetsa. “Jak poradziłem sobie z presją? Nie wiem”
Życiowy wynik stał się faktem. Kevin Doets, eliminując Michaela Smitha w drugiej rundzie mistrzostw świata, osiągnął największy telewizyjny sukces w swojej przygodzie w PDC. Na konferencji prasowej Holender nie ukrywał, jak wiele znaczy to zwycięstwo. “Pod względem darterskim to dla mnie najlepsze uczucie w życiu” – stwierdził.
To był prawdopodobnie najlepszy mecz całych mistrzostw świata. Podobnie jak w zeszłym roku, Kevin Doets i Michael Smith rozegrali pięć setów w starciu drugiej rundy. Z jedną różnicą – tym razem to Holender wyszedł z pojedynku zwycięsko. Piąty set – rozegrany przez obu na średnich w okolicach 106 punktów – zakończył się wynikiem… 6:4.
Takie spotkanie automatycznie rodzi pytania o presję, której zostali poddani gracze – zwłaszcza Doets, który nie rozegrał w karierze zbyt wielu meczów na wielkiej scenie. – Jak poradziłem sobie z presją? Nie mam pojęcia. Po prostu próbowałem. Gdy prowadziłem 2:0 w ostatnim secie, wiedziałem, że muszę się skoncentrować i utrzymać swoją grę. No i mi się udało. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś podobnego. Podczas ostatniego seta byłem strasznie zdenerwowany! To nieprawdopodobne uczucie, wygrać właśnie w takim stylu – stwierdził zwycięzca.
– Porażka z zeszłego roku mogła mieć wpływ na to, co wydarzyło się dziś. Wtedy był taki kluczowy moment, gdy on zamknął 142. Tutaj w ostatnim secie przegrywałem już 4:3, ale może dzięki tamtemu spotkaniu potrafiłem utrzymać koncentrację na wysokim poziomie. Wtedy tego nie zrobiłem, a teraz już tak. Przez ten rok dojrzałem – dodał.
Spotkanie grane było na przewagi, choć mogło się skończyć kilkanaście minut wcześniej. – Miałem jedną lotkę meczową na topie (przy stanie 2:1 w ostatnim secie – przyp. red.). Nie trafiłem. W tamtym momecnie myślałem sobie tylko jedno: “pomyl się chociaż raz…”. No i się pomylił.
Wygrana z turniejowym numerem dwa oznacza, że – przynajmniej w drabince – Holender “przejął” rozstawienie Anglika. Co więcej, już przed turniejem ta ćwiartka drabinki uznana była za “ćwiartkę szansy”. Czy wobec tego Holender stał się jednym z kandydatów do miejsca w półfinale? – Na pewno widzę w tym szansę, choć podobną szansę widzę zawsze, w każdym turnieju. Po tym, jak poradziłem sobie w tym meczu, wierzę, że mogę zajść daleko. Nie brakuje mi pewności siebie, poziomu zresztą też, nawet jeśli ten rok był lekkim rozczarowaniem. Przed kolejnymi meczami mam jednak sporo nadziei.
– Mam nadzieję, że kolejny rok będzie lepszy niż ten. Byłem o włos od Matchplaya, w European Tourach też nie wyszło mi tak, jak chciałem. Wiem, że nie jestem jak Josh Rock i Luke Littler – nie wychodzę na scenę i nie zaczynam grać genialnie, więc swoją pewność siebie buduję małymi krokami. No, chyba że wygram mistrzostwo świata, wtedy to się zmieni… – stwierdził.