PDC
Czarny koń zza oceanu. Kim jest Stowe Buntz?
Amerykański debiutant skradł serca fanów nie tylko ekstrawaganckim ubiorem, ale także stylem, w jakim radzi sobie z kolejnymi przeciwnikami podczas tegorocznego Grand Slam of Darts. Przed turniejem był wielką niewiadomą. Teraz, gdy dotarł do ćwierćfinałów, jego dotychczasowy występ można nazwać wielkim zaskoczeniem. Czy pójdzie po więcej? A także – jaka była jego droga do turnieju i jakie ma plany?
Buntz miejsce w Grand Slam of Darts zapewnił sobie zwycięstwem w październikowym CDC Continental Cup. Już w tym turnieju był zawodnikiem dość enigmatycznym, a w drodze do finału rozgrywek odpadały „głośniejsze” nazwiska, takie jak Leonard Gates, Danny Lauby Jr, czy David Cameron. Dla tych, którzy śledzili potyczki Buntza w tegorocznym Pro Tourze CDC, jego obecność i dobra dyspozycja podczas Continental Cupu mogła być mniej zadziwiająca, bowiem zaznaczył on tam swoją dobrą formę odnosząc trzy tourowe zwycięstwa. Co prawda swój zwycięski hattrick ustrzelił podczas jednego weekendu, ale jego stabilna, dobra gra podczas całych rozgrywek pozwoliła mu na zajęcie drugiego miejsca w końcowej klasyfikacji. Ten sukces sprawił, że dla fantastycznie radzącego sobie w Grand Slamie Buntza nie jest to jeszcze koniec sezonu – dał mu on bowiem przepustkę również do nadchodzących mistrzostw świata PDC.
Jak rozwijała się kariera Amerykanina? Na to pytanie ciężko odpowiedzieć wylewnie, bo szukając archiwalnych wyników wydaje się, że Buntz gdzieś po drodze zrobił kilkunastoletnią przerwę od darta. Najstarsze udokumentowane występy Buntza, o których informacje udało się odnaleźć w otchłani Internetu, miały miejsce w roku 2008. W turnieju US Open udało mu się dojść do drugiej rundy, w której odpadł przegrywając 0:3 mecz z rodakiem Rayem Carverem. Kolejny, i ostatni jego odnotowany występ w 2008, to North America Darts Championship, gdzie również w drugiej rundzie wyeliminował go John Part.
Czternaście lat przerwy. Kolejne wieści o darterskich dokonaniach Buntza pochodzą bowiem z 2022 roku, kiedy to rywalizował w Pro Tourze CDC, podczas którego poza dwoma występami w finale – niestety w obu przypadkach bez zwycięstwa – nie szło mu tak fenomenalnie jak w kolejnej edycji. Z CDC Continental Cupem pożegnał się z kolei w ćwierćfinale wyeliminowany przez Alexa Spellmanna. Tegoroczne sukcesy w Main Tourze i Continental Cupie CDC poprzedził udział w turnieju srebrnej rangi WDF, Virginia Beach Classic Men. Tam zaszedł aż do półfinału, kończąc swoją przygodę w rodzinnej Virginii przegraną z Garrettem Frenchem.
W końcu przyszedł czas na to, co teraz, a mianowicie fenomenalny występ w Grand Slamie, którym zapewnił sobie już jeden tytuł – tytuł czarnego konia turnieju. Po rozlosowaniu grandslamowych grup, zerkając na tę z literką E kibice mogli się zastanawiać kim jest ten nieznajomy ze Stanów Zjednoczonych, a zaraz potem zadać sobie pytanie czy to Chizzy’emu, czy Buntingowi uda się wyjść z grupy wraz z Peterem Wrightem. Wiemy już jednak jak to się wszystko potoczyło i że to „amerykański Wright” – bo tak właśnie dzięki jego strojom i postawie na scenie nazwały go już media – z grupy E wyszedł z tarczą. Początek z wysokiego C, czyli przekonująca wygrana ze Snakebitem oraz późniejszy triumf nad Buntingiem sprawiły, że Buntz zameldował się w 1/8 finału – w grupowych potyczkach pokonał go jedynie Dave Chisnall. Wczorajsze zwycięstwo z Gildingiem dało Buntzowi miejsce w ćwierćfinałach – i jest on pierwszym Amerykaninem, któremu udało się w Grand Slamie zajść tak daleko.
Co dalej? W tym sezonie Buntza zobaczymy jeszcze w mistrzostwach świata. Zapewnił sobie również miejsce w przyszłorocznym US Darts Masters, który, jak deklarował jeszcze przed Grand Slamem, spośród jego turniejowych planów będzie dla niego najważniejszym występem. Uchylić rąbka tajemnicy odnośnie tego jakie są długofalowe plany Buntza – a raczej jakie nie są – mógł wczorajszy pomeczowy wywiad dla Online Darts. Amerykanin przyznał, że jeśli jakimś cudem znalazłby się w darterskim top 64, byłby w stanie podjąć wyzwanie i jako posiadacz rocznej karty „pojeździć” na turnieje PDC. Zaznaczył jednak, że nie byłoby to dla niego raczej zajęcie na pełen etat. Wspomniał również, że nie wyklucza – kiedyś, ale jeszcze nie teraz – uczestnictwa w Q-Schoolu.
Najbliższym planem Buntza jest jednak jak najlepszy występ w ćwierćfinale Grand Slam of Darts, w którym zmierzy się ze swoim rywalem z grupy E, Stephenem Buntingiem. W poprzedniej fazie rozgrywek pokonał go co prawda 5-3, ale tym razem zawodnicy zmierzą się w pojedynku na wiele dłuższym dystansie, w formacie best of 31.
Jak Amerykanin poradzi sobie z Bulletem? Odpowiedź na to pytanie już w sobotę – początek pierwszego sobotniego półfinału z udziałem Stephena Buntinga i Stove’a Buntza zaplanowany jest na godzinę 20:10.