Newsy
“Być może nie jest już jednym z najlepszych”. Pierwszy Matchplay bez Smitha od 12 lat
Choć do ostatnich mistrzostw świata przystępował jako rankingowy numer dwa, kilka miesięcy później nie zakwalifikował się do turnieju telewizyjnego. Inaczej niż w 11 ostatnich edycjach, Michael Smith nie zagra podczas World Matchplay. Zdaniem Paula Nicholsona, dla “Bully Boya” to dobra okazja, by zastanowić się nad przyszłością.

W wyścigu do Winter Gardens z klasyfikacji ProTouru Smith zajął 18. pozycję – za Ratajskim i Joyce’em. To właśnie Joyce – numer 16 – zgarnął ostatnie miejsce w Blackpool. Bully Boy ma na koncie finał i dwa półfinały tej imprezy, a po raz ostatni kwalifikacji nie uzyskał w 2013 roku.
– Nie zasłużył, by się zakwalifikować – po prostu. Nie był nawet blisko – stwierdził Nicholson, były triumfator PC Finals, w rozmowie dla talkSPORT.
– Rankingowa różnica między nim a Joyce’em wcale nie była mała. To nie jest sytuacja taka, jak 14 lat temu z Markiem Websterem, który przegrał miejsce w World Grand Prix o 50 funtów. Tu mówimy o pięciu tysiącach – dodał.
– Ranking ProTouru trafnie odzwierciedla, ile Michael zrobił w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Nie zrobił wystarczająco dużo, by z tego zestawienia dostać się do najlepszej szesnastki. Ryan dotarł do finału w European Tourze. Czy Smith też tego dokonał? Niestety, ale nie. Ryan był bardziej regularny, rzadziej zawodził.
Zimny prysznic wyjdzie na dobre?
Smith nie ukrywał, że przyczyną słabej formy są problemy zdrowotne. – Demony przeszłości mnie doganiają i cierpię na zapalenie stawów w prawej ręce – przyznał po porażce w World Masters.
Wbrew pozorom, zdaniem Nicholsona absencja w Matchplayu może być pewną szansą. – Pamiętajmy, że nadal potrafi grać na niewyobrażalnym poziomie. Podczas jednej z imprez European Touru pokonał Luke’a Humphriesa – rankingową jedynkę. Zresztą, mam mocną opinię na temat jego sytuacji: każde nieszczęście tworzy ogromną szansę. Teraz ma szansę przemyśleć, w którym kierunku chciałby pójść. Gdyby się zakwalifikował, mógłby stwierdzić, że wciąż wszystko idzie we właściwą stronę.
– Być może musi zrobić krok w tył i zdać sobie sprawę, że już nie jest graczem z Premier League. Na zawsze pozostanie mistrzem świata – nikt mu tego nie odbierze. Ale trafną uwagę wygłosił w tym roku Michael van Gerwen, mówiąc o swojej karierze. “Oceniajcie mnie na podstawie tego, jakim graczem jestem teraz, a nie jakim byłem pięć czy sześć lat temu” – stwierdził i trafił w sedno. Nie można oceniać Smitha na podstawie tego, kim był w 2023 roku.
– Został mistrzem świata i wygrał Grand Slama, bo potrafił zachować odporność psychiczną. Teraz jednak stoi przed zupełnie nowym wyzwaniem. Być może musi przyznać przed samym sobą, że – abstrahując od tego, co mówią rankingi – po prostu nie jest jednym z 32 najlepszych graczy świata. I tu pojawiają się trudne pytania. Co zaprowadziło mnie na szczyt? Co zrobić, by tam wrócić? Co postawić jako priorytet? Odpowiedzi muszą być brutalnie szczere.
W poszukiwaniu autorytetu
Nicholson zwrócił uwagę, że w tourze jest gracz, który zdołał się pozbierać mimo podobnych problemów. To Nathan Aspinall – półfinalista tegorocznej Premier League i zwycięzca dwóch imprez w European Tourze. Anglik zmagał się z dartitisem oraz z urazami łokcia – zarówno w tym roku, jak i parę lat wcześniej.
– Gdyby Smithowi udało się wrócić, jego kariera byłaby jeszcze bardziej okazała. Wystarczy spojrzeć na Aspinalla. Myśleliśmy, że już jest skończony – miał tyle kontuzji. A teraz? To chyba najpopularniejszy gracz na świecie, zaraz za dwoma Luke’ami. Jeśli Michael ma się kimś inspirować, to na pewno Nathanem. Być może powinien zadać mu parę pytań – to dobrzy znajomi.
World Matchplay 2025 wystartuje już w sobotę 19 lipca. Finał zaplanowano na 27 lipca. Pula nagród wyniesie 800 tysięcy funtów.
