PDC
Zaczynamy zabawę
O ile początek mistrzostw śledziło się przyjemnie, tak najważniejsze rzeczy – a przynajmniej najważniejsze z naszej perspektywy – ruszają dopiero dziś. Może bez wielkich oczekiwań, raczej bez pompowania balonika, a już na pewno ze świadomością stojącego wyzwania, ale zaczynamy: do gry w mistrzostwach świata przystępuje pierwszy z Polaków. Sebastian Białecki spróbuje wyeliminować Stephena Buntinga. Innymi słowy: spróbuje sprawić największą niespodziankę turnieju.

Gdy jakiegoś gracza pyta się o zdanie na temat preferencji co do przyszłego przeciwnika, z reguły można liczyć tylko na dyplomatyczną odpowiedź. “Hej, w następnej rundzie zagrasz z tym albo z tamtym, przy czym pamiętaj, że jeden to ścisła światowa czołówka, a drugi bije się o miejsce w szóstej dziesiątce rankingu. Na kogo wolisz trafić?”. Na tak postawione pytanie darterzy mają szeroki wybór odpowiedzi:
- Wszystko jedno, bo obaj są świetnymi graczami.
- Dziś w tourze każdy może pokonać każdego, więc rywal nie robi mi różnicy.
- Dla mnie najważniejsze to zagrać na swoim poziomie, bo wiem, że wtedy mogę pokonać każdego.
- Nie patrzę na rywala, zawsze jestem tylko ja i tarcza.
- To obojętne, bo jeśli chcesz wygrywać, musisz pokonywać najlepszych.
I tak dalej, i tak dalej. Każda z tych odpowiedzi ma w sobie ziarno prawdy, a sam zawodnik – nawet jeśli niezbyt w tę odpowiedź wierzy – nie daje powodu, by ściągnąć na siebie krytykę. Do tak “poprawnego” stawiania sprawy człowiek przywyka, więc łatwo się zdziwić, gdy po bardzo ciężkim losowaniu dany zawodnik mówi, że:
Gdybym debiutował, to bym się bardziej cieszył. Miałem sporo chęci i pewności siebie, by awansować do drugiej rundy, ale losowanie na pewno nie pomogło. Liczyłem na niżej rozstawionego rywala, ale czołówki wolałem uniknąć.
Sebastian Białecki w wywiadzie dla Łączy Nas Dart, “Przewodnik po mistrzostwach świata PDC 2026”
Ktoś powie, że co to za mental, jeśli z góry stawiasz się na gorszej pozycji. Ale z drugiej strony – szczera odpowiedź jest chyba lepsza od kolejnej odpowiedzi z szablonu? Tuszowanie rzeczywistości nie ma sensu. Przecież tak właśnie jest, że losowanie to jedna z najważniejszych części turnieju. Jedni gracze są lepsi, inni słabsi, a na końcu każdy walczy o to, by zajść jak najdalej. Teoretycznie wydarzyć się może wszystko, ale już na etapie losowania dostajemy obraz tego, jakie szanse mają poszczególni zawodnicy. Gdyby tak nie było, gdyby po prostu “każdy mógł pokonać każdego”, to słabsi gracze nie cieszyliby się szczególnie ze zwycięstw nad ścisłą czołówką, a wieczorem 24 listopada nie padłyby serwery tej strony (złośliwi powiedzą, że padłyby tak czy inaczej, ale uspokajamy: sprawy idą ku dobremu!).
Sezon życia
Wstęp był nieco przydługi, ale sprowadza się do myśli przewodniej: ogranie Stephena Buntinga będzie bardzo, bardzo ciężkie. Gablota mówi sama za siebie. Może i Bullet zanotował kiepską kampanię w Premier League, ale czwarta pozycja w światowym rankingu skądś się wzięła. Wygrał w tym roku cztery rankingowe tytuły (dwa na podłodze, dwa w European Tourze), a dwa kolejne dorzucił w cyklu World Series.
Do Buntinga przez lata przyczepiła się łatka gracza “niezłego, ale niezdolnego do przeskoczenia pewnego poziomu”. Było tak nie bez powodu, bo i on sam od przyjścia do PDC w 2014 roku regularnie przeskakiwał z trzeciej do drugiej dziesiątki rankingu (i na odwrót). Przez prawie dekadę zdołał wygrać zaledwie trzy turnieje – wszystkie najniższej rangi. Krucho, zwłaszcza jak na zawodnika, w którym – po zwycięstwie w Lakeside – widziano kolejną, wielką gwiazdę.
Bunting z tamtych lat nie ma jednak zbyt wiele wspólnego z obecnym Buntingiem. W połowie 2023 uznał, że granie 12-gramowymi lotkami nie jest najlepszym pomysłem na świecie. I chyba rzeczywiście nie było, bo Anglik zaczął wręcz od niechcenia osiągać trzycyfrowe średnie w turniejach podłogowych. Na początku 2024 nadszedł triumf w Mastersie, a o sezonie 2025 już zdążyliśmy sobie powiedzieć.
Bullet straszy osiąganymi liczbami. Przede wszystkim mocno punktuje – pod względem średniej z pierwszych dziewięciu lotek (107,81) to czwarty najlepszy gracz sezonu. Nieco mniej spektakularnie zamyka, choć i w tym elemencie jest ponadprzeciętny. Jeśli gdzieś jednak szukać słabości: w ostatnich meczach przed mistrzostwami świata zdecydowanie nie był w życiowej formie. Z PC Finals odpadł w rozczarowującym stylu, przegrywając 4:6 z Darylem Gurneyem. W Grand Slamie nawet nie wyszedł z grupy, zajmując ostatnie miejsce i przegrywając trzy decidery. Mimo rocznej średniej na poziomie 98 punktów, ostatnie tygodnie to raczej poziom o trzy, cztery lub pięć punktów niższy. Może się zatem pojawić wątpliwość, czy Bullet trafił z formą na Ally Pally.
Stephen Bunting – statystyki sezonu 2025
(kliknij, aby powiększyć)
To był dobry rok
Co łączy Białeckiego z Buntingiem: on też wstawił w tym sezonie trofeum do gabloty. Zwycięstwo w PC22 to jednak część większej całości.
Nie sposób nie docenić tego, w jak dobrym, pewnym i przekonującym stylu Polak przywitał się z ProTourem. 64 tysiące funtów w pierwszym sezonie po zdobyciu karty to przecież żadna oczywistość. Cor Dekker zdominował Q-Schoola, ale zarobił “tylko” 41 tysięcy. Czarnym koniem miał być natchniony wynikami w Modusie Darryl Pilgrim, ale poprzestał na 24 tysiącach. Maik Kuivenhoven – 26 tysięcy w dorobku – za rok prawdopodobnie znów wróci na Q-Schoola. Kai Gotthardt wszedł do touru zaraz po dobrym występie w mistrzostwach świata – na razie zarobił całe 5 tysięcy. Pierwszy sezon niejednemu podciął skrzydła, ale łodzianin dał sobie radę.
Być może jedną z przyczyn tak dobrej adaptacji jest… spore doświadczenie. Bo może i Białecki ma 22 lata, ale niejeden rywal może mu pozazdrościć ogrania na tak wielu szczeblach. MODUS, Development Tour, Challenge Tour, występy w UK Open, European Tourze czy nawet w Lakeside – nawet sam zainteresowany przyznał, że wszystko to pozwoliło mu łatwiej wejść w nowe środowisko.
– Myślę, że obycie i same międzynarodowe wyjazdy sporo mi dały. W tamtych rozgrywkach grałem już przez całe sezony. Organizacyjnie nic już nie mogło mnie zaskoczyć. (…) Gdy przyjeżdżałem na Playersy, byłem oswojony z całą otoczką. Przeżyłem już sporo ciężkich momentów z trudnymi zawodnikami.
Słowa o “trudnych zawodnikach” nie są przypadkowe – w tym roku Polak pokonał chociażby Dirka van Duijvenbode (dwa razy), Giana van Veena, Danny’ego Nopperta, Chrisa Dobeya czy – ostatnio, podczas PC Finals – Roba Crossa. Rywalizacja z najlepszymi zaczęła wchodzić mu w krew.
Co zaś mówią same liczby? Pod względem czysto statystycznym ten sezon był dla Białeckiego solidny, ale na pewno daleki od perfekcji. Średnia z sezonu – 89,8 – to wynik o niespełna dwa punkty niższy od ogólnej średniej z touru. W jego grze brakuje często dużych wizyt z trzema potrójnymi (0,17 wizyty 171+ w przeliczeniu na lega). Z checkoutami radzi sobie poprawnie, choć te ze średniego dystansu (61-120) nie są jego atutem. W pięciu wizytach przy tarczy był w stanie zamknąć 27,5% legów – w starciu z Buntingiem na pewno będzie trzeba wrzucić wyższy bieg.
Dla Bolta to drugi w karierze występ w czempionacie PDC. Trzy lata temu zagrał z Jimem Williamsem – przegrał 2:3, ale pokazał się z bardzo dobrej strony. Niewiele wskazuje na to, by presja mogła zadziałać na niego negatywnie.
Sebastian Białecki – statystyki sezonu 2025
(kliknij, aby powiększyć)
Jak na zaledwie rok wspólnej obecności w tourze, panowie mają dość bogatą historię starć. Mierzyli się trzykrotnie, ale zawsze górą był Bunting.
Do pierwszego starcia doszło jeszcze w 2021 roku, w ramach turnieju podłogowego – Anglik wygrał 6:2. Rok później doszło do rewanżu w drugiej rundzie European Touru w Trewirze, gdzie było znacznie ciekawiej. Bolt doprowadził do decidera, gdzie miał nawet lotkę meczową. O porażce przesądził jednak 110-punktowy finisz Buntinga.
Końcówka meczu: 5:50
Trzeci mecz to także turniej podłogowy, ale już z tego sezonu. Bullet wygrał w efektownym stylu – średnie wyniosły 100 i 98.
Bezpośrednie porównanie liczb osiągniętych na przestrzeni sezonu wskazuje na wyraźną przewagę Buntinga. Mimo regularnej rywalizacji z trudniejszymi przeciwnikami, znacznie rzadziej przegrywa. Dużo lepiej punktuje i przeważa pod względem zamknięć z każdego dystansu. Wizyty z trzema dużymi potrójnymi (171+) notuje ponad dwa razy częściej.
Sebastian Białecki – Stephen Bunting: sezon 2025
Stephen Bunting | ||
|---|---|---|
| Średnia | 89,83 | 98,08 ✅ |
| Średnia – pierwsze 9 | 97,03 | 107,81 ✅ |
| % CO – do 60 | 68,9% | 71,3% ✅ |
| % CO – od 61 do 90 | 37,2% | 44,0% ✅ |
| % CO – od 91 do 120 | 19,5% | 26,1% ✅ |
| % CO – od 121 do 170 | 5,6% | 7,6% ✅ |
| Wizyty 171+ na lega | 0,17 | 0,38 ✅ |
| Rankingowe zarobki w sezonie | £63 750 | £265 500 ✅ |
| Najlepsze wyniki w sezonie | PC22 – zwycięstwo | ET3, ET13, PC25, PC18, WS1, WS3 – zwycięstwo; Matchplay, Masters – ćwierćfinał ✅ |
| % wygranych meczów | 49,5% | 65,9% ✅ |
| Występy w MŚ | 1 | 11 ✅ |
| Najlepszy wynik w MŚ | 1. runda (2023) | półfinał (2021, 2025) ✅ |
| Mecze bezpośrednie (ogółem) | 0 | 3 ✅ |
Źródło: własne / Darts Orakel / dartsrankings.com
W parze ze statystykami idą kursy bukmacherskie. Bunting to zdecydowany faworyt, któremu daje się niecałe 90% szans na zwycięstwo.
Mecz zaplanowano na sesję wieczorną. Powinien wystartować o godz. 22:15, ale mogą wystąpić drobne przesunięcia. Wcześniej w tej samej sesji odbędą się pojedynki Wenig – Plaisier oraz van den Bergh – Beveridge.
Z wieści jednoznacznie pozytywnych: poza serwisami TVP Sport, mecz będzie można obejrzeć także na YouTube. Dostępny (nareszcie!) będzie także polski komentarz w wykonaniu Kuby Łokietka i Jana Pęczaka. Ostatnio taka okazja nie trafia się zbyt często, więc chyba warto skorzystać?
Mistrzostwa świata PDC 2026 – 1. runda
(4) Stephen Bunting -:- Sebastian Białecki
Lokalizacja: Alexandra Palace, Londyn (Anglia)
Format: do 3 wygranych setów, sety do 3 wygranych legów, piąty set na przewagi
Początek meczu: 14.12 (niedziela), ok. godz. 22:15
Rywal w 2. rundzie: Richard Veenstra / Nitin Kumar
Transmisja: TVP Sport (online) / PDCTV / Superbet
Nagroda za awans: 25 000 funtów (o 10 000 funtów więcej niż za 1. rundę)



Stephen Bunting
Sebastian Białecki

















































