Polski dart
Wreszcie dopiął swego! Jacek Cieszyński najlepszy w 19. edycji NLD Cup
W finale był już dwukrotnie, ale za każdym razem musiał uznać wyższość przeciwnika. Teraz nie było na niego mocnych! Puchar za Nocną Ligę Darta pojechał do Gąsocina!
To była jedna z najszybszych, o ile nie najszybsza edycja w historii NLD. Pod wieloma względami – błyskawiczne zapisy, turniej rozegrany w jeden dzień, a do tego krótki format, bo wiele faz turniejowych rozgrywaliśmy do dwóch wygranych legów. Wszystko po to, by zdążyć przed północą. Mimo że zdajemy sobie sprawę, iż tak krótka rywalizacja wprowadziła do zawodów pewien element losowości, zasady były jednak równe dla wszystkich.
Ostatecznie do gry przystąpiło 80 zawodników. Choć daleko było do rekordu frekwencji, to pod względem nazwisk była to naprawdę mocna edycja. Nie zabrakło obrońcy tytułu, Janka Naczyńskiego, ani innych triumfatorów NLD, takich jak Bartek Maślak czy Łukasz Piętka. To, co cieszyło nas najbardziej, to fakt, że w turnieju zagrało aż 25 zupełnie nowych zawodników. Jednym z nich był Adam Zapaśnik, gracz doskonale znany w darterskim świecie, który wspólnie z Jarkiem Gdulą przyjechał do nas aż z Elbląga. Jak się później okazało – pokazał się ze znakomitej strony.
Turniej już w początkowej fazie przyniósł sporo sensacyjnych rozstrzygnięć. Z grup eliminacyjnych nie wyszli Wojtek Sołtys, Bartek Maślak, Karolina Załawka czy Arek Marciniak. W kolejnej fazie poległ Łukasz Piętka, a na placu boju zostało tylko dwóch graczy, którzy wcześniej triumfowali w NLD. Kolejnym, który odpadł, był Janek Naczyński, pokonany w 1/8 finału przez wspomnianego Adama Zapaśnika. W tym momencie stało się niemal pewne, że po palmę pierwszeństwa w naszych rozgrywkach sięgnie ktoś zupełnie nowy. Słowo stało się ciałem po ćwierćfinałach, gdy swój mecz przegrał Tomek Czapla, a jego rywal zakończył spotkanie ze średnią 81,24. Tym kimś był późniejszy zwycięzca.
Zanim jednak Jacek Cieszyński osiągnął cel, czekało go starcie półfinałowe z Bartkiem Durmajem. Nie wszystko szło po jego myśli, bo pierwszą partię przegrał, a w dwóch kolejnych obaj zawodnicy mieli swoje szanse. Więcej zimnej krwi zachował popularny Jaco Garage, a kropkę nad „i” postawił kapitalnym checkoutem ze 114 punktów, czym przypieczętował zwycięstwo.
W drugim półfinale wydawało się, że po sukces pewnie zmierza Janek Mącior. 29-latek z Warszawy, który był rewelacją naszego turnieju, prowadził z Adamem Zapaśnikiem nawet 2:1, a w deciderze zbudował sobie 100-punktową przewagę. To jednak nie wystarczyło. Zapas dokonał bowiem czegoś niebywałego – mając na liczniku 137 punktów, rozpoczął od T20, dorzucił T17, a całość zakończył perfekcyjnym rzutem w podwójną 13. Do tej pory zastanawiamy się, jak on to zrobił (znajdziecie ten moment na filmie od 04:49:50)
Decydujące spotkania okazały się mniej emocjonujące niż półfinały. W meczu o trzecie miejsce Janek Mącior nie pozostawił złudzeń Bartkowi Durmajowi i wygrał 2:0. Z kolei w wielkim finale Jacek Cieszyński okazał się bezwzględny dla Adama Zapaśnika. Tylko pierwszy leg był wyrównany. W dwóch kolejnych Zapas nie miał nawet podejścia do doubla, a wynik zamknął się w stosunku 3:0.
A to oznaczało, że Jacek Cieszyński w końcu zgarnął tytuł. Od 11. edycji, gdy pojawił się u nas po raz pierwszy, niemal zawsze był w czołówce, ale ciągle brakowało „tego czegoś”. Tym razem nie zabrakło mu niczego. Na przestrzeni całego turnieju stracił tylko trzy legi, a w fazie finałowej jednego, co sprawia, że nie ma żadnych wątpliwości, że puchar trafił w dobre ręce. Ręce kogoś, kto był naszym wiernym widzem przez dziesięć edycji i tylko patrzył, jak wygrywają inni. Dziś to on jest mistrzem. I kimś, bez którego trudno sobie Nocną Ligę Darta wyobrazić.
Na koniec jak zwykle podziękowania dla wszystkich uczestników NLD Cup 19. Podobnie jak dla naszych widzów. Liczymy, że dobrze się bawiliście i miło spędziliście czas. Przepraszamy za drobne problemy techniczne z jedną z kamer, ale najważniejsze, że na kluczowe mecze udało się opanować sytuację. Dziękujemy też sponsorom, czyli BETFAN, BestDarts oraz Cosmo Darts, jak również Break 147 za gościnę, a Warszawskim Rekinom za możliwość rywalizacji na ich sprzęcie.
Kiedy spotkamy się ponownie? Nie chcemy niczego obiecywać. Może jedynie to, że przerwa na pewno będzie krótsza niż ta, która miała miejsce ostatnio. Do zobaczenia!