Newsy
Powrót na zwycięską ścieżkę – Price triumfuje w Hildesheim!
Prawie pięć miesięcy Gerwyn Price czekał na kolejny indywidualny triumf w PDC. Dziś oczekiwanie dobiegło końca – Walijczyk wykorzystał nieobecność kilku czołowych graczy podczas Players Championship 17, wygrywając swój 14. podłogowy tytuł w zawodowym tourze.
Już od początku dnia Gerwyn Price pokazywał dobrą dyspozycję. Nie było może aż tak spektakularnie, jak jeszcze kilka miesięcy, ale wciąż było wystarczająco dobrze. Niestety, już na start przekonał się o tym Radek Szagański, który ugrał z Walijczykiem tylko jednego lega. Wynik ten przebił Tony Martinez, ugrywając całe dwie partie – choć trzeba Hiszpanowi oddać, że grał naprawdę dobrze. Większych problemów nie sprawił Icemanowi także jego rodak – Nick Kenny. Mimo wyniku 6:4, zwycięstwo światowej czwórki nie było zagrożone w żadnym momencie tego spotkania.
Dużo ciekawiej wyglądał pojedynek Price’a z Jamiem Hughesem, w którym oglądaliśmy najgorszą tego dnia wersję Walijczyka. Z kolei Yozza do pewnego momentu grał znakomicie, dochodząc nawet do prowadzenia 4:2. Wszystko posypało się przy trzech pudłach na czystej podwójnej – zamiast trzech legów straty, Price odrobił przełamanie, wygrywając później po deciderze.
Wyraźną poprawę w grze Walijczyka zobaczyliśmy w ćwierćfinale, w spotkaniu z Jeffem Smithem. Choć Kanadyjczyk grał tego dnia bardzo solidnie, to Price nie miał z nim żadnych problemów – średnia 105,5 i tylko jeden stracony leg. Nieoczekiwane problemy pojawiły się w półfinale, gdy rywalem był Ritchie Edhouse. Ewentualne zwycięstwo Anglika byłoby równie dużym zaskoczeniem, jak fakt, że znalazł się w półfinale – nie zmienia to jednak faktu, że Price miał naprawdę ciężko. Edhouse grał bardzo dobrze, a w pewnym momencie wyszedł na prowadzenie 4:2, doprowadzając nawet do stanu 6:4! Iceman dokonał jednak kolejnego comebacku, po raz kolejny wygrywając w deciderze.
Finałowy pojedynek z Joshem Rockiem był wyrównany tylko do stanu 4:4. Wtedy to Price zgarnął dwa kolejne legi, utrzymując kontrolę nad spotkaniem do samego końca. Fakt faktem, nie był to może najbardziej spektakularny występ w karierze Walijczyka, ale prawdopodobnie niespecjalnie go to dziś interesuje. Koniec końców, Iceman był po prostu najlepszy.
Polacy postaciami drugoplanowymi
Najlepiej z naszych reprezentantów wypadł Krzysztof Ratajski. Jeśli chcieć podejść do sprawy uczciwie – Polish Eagle grał dziś bardzo dobrego darta. W dwóch pierwszych meczach poziom znalazł nawet odzwierciedlenie w wynikach: 6:4 z Geertem Nentjesem, 6:4 z Cameronem Crabtreem i Polak zameldował się w 1/16 finału, w obu przypadkach oscylując wokół 100-punktowej średniej. Nie inaczej było w trzecim, ostatecznie przegranym spotkaniu z Jamiem Hughesem. Bo choć dla Yozzy obecny sezon jest drogą przez mękę, to w tym konkretnym dniu spisywał się dobrze, a tym konkretnym meczu – wręcz doskonale. Nie ma sensu szukać wymówek, ale ciężko kłócić się ze statystykami: w tym roku Hughes tylko dwukrotnie przekroczył 100-punktową średnią. Pech chciał, że w meczu z Polakiem zrobił to po raz trzeci.
Zupełnie nieudany występ zaliczył wspomniany wcześniej Radek Szagański, choć przez fakt trafienia na Gerwyna Price’a oceniać trzeba raczej grę, a nie końcowy wynik. Choć w zeszłym roku Polak zdołał raz pokonać Icemana, to Walijczyk z tego sezonu jest już zupełnie innym wyzwaniem. Scenariusz tego meczu był niestety do bólu prostolinijny – Price zagrał swoje, a Szagański w żadnym momencie nie odnalazł swojej optymalnej dyspozycji, ledwo przekraczając 80-punktową średnią. Tym razem skończyło się na jednym ugranym legu.
Tylko trochę lepiej było w przypadku Krzysztofa Kciuka. Choć Madars Razma zdecydowanie był dziś rywalem do ogrania, to Polakowi wyraźnie brakowało mocy na punktacji. Fakt faktem, Thumb słynie z tego, że opiera swoją grę raczej na skutecznym trafianiu podwójnych, ale dziś nawet przeciętnie punktujący Łotysz jako pierwszy dochodził do możliwości zamykania partii. Mimo skutecznego przełamania już w pierwszej partii, Kciuk szybko stracił kontrolę nad meczem, przegrywając 3:6.
Szybkie porażki czołówki
Żadnych rankingowych pieniędzy nie zdobyło również kilku wysoko rozstawionych graczy. Już w pierwszej rundzie z turniejem pożegnali się Joe Cullen (6), Martin Schindler (8) i José de Sousa (9), choć akurat słabe występy Portugalczyka nie są specjalną nowością. W drugiej rundzie odpadli również dwaj najwyżej rozstawieni gracze, Dave Chisnall i Damon Heta. Anglik miał tego “pecha”, że na start dnia otrzymał wolny los. Mimo obecności w drugiej rundzie, brak jakiegokolwiek zwycięstwa poskutkował też brakiem rankingowych pieniędzy za dzisiejszy turniej.
Wyniki:
TOP 128: 🇵🇱 Radek Szagański (80,06) 1:6 🏴 Gerwyn Price (97,03)
TOP 128: 🇵🇱 Krzysztof Kciuk (86,10) 3:6 🇱🇻 Madars Razma (88,32)
TOP 128: 🇵🇱 Krzysztof Ratajski (96,01) 6:4 🇳🇱 Geert Nentjes (85,45)
TOP 64: 🇵🇱 Krzysztof Ratajski (101,61) 6:4 🏴 Cameron Crabtree (96,19)
TOP 32: 🇵🇱 Krzysztof Ratajski (96,74) 4:6 🏴 Jamie Hughes (99,65)
————————————
Ćwierćfinały:
🏴 Ritchie Edhouse (96,86) 6:2 🍀 (17) Daryl Gurney (95,34)
🏴 (5) Gerwyn Price (105,53) 6:1 🇨🇦 Jeff Smith (86,67)
🇳🇱 Danny van Trijp (100,15) 6:1 🇮🇪 (23) William O’Connor (86,21)
🍀 (3) Josh Rock (92,96) 6:4 (11) 🏴 Andrew Gilding (96,10)
Półfinały:
🏴 (5) Gerwyn Price (99,10) 7:6 🏴 Ritchie Edhouse (91,74)
🍀 (3) Josh Rock (88,22) 7:1 🇳🇱 Danny van Trijp (85,69)
Finał:
🏴 (5) Gerwyn Price (94,48) 8:5 🍀 (3) Josh Rock (95,44)